Od czwartku posiadam takie coś :)
Od dawna myślałam o tym aby spróbować. Ostateczną motywacją była wymiana igielników na House of Art :) Pierwsze próby:
Zawsze filc kojarzył mi się z czymś kolorowym. I czegoś kolorowego spodziewałam się uzyskać. ALE strasznie to trudne jak ma się tylko wełnę beżową i brązową :D Nie połamałam żadnej igły! Wszystko co zrobiłam powstało dzięki wspaniałym lekcjom filcowania
Oli Smith
Pierwsze powstałą kuleczka. Potem filcaczek-pasiaczek (Lemurek - prawda, że wygląda jak lemurek?? ma taki lemurkowy ogonek, prawda??... bo tylko ja to widzę :)
Dziś wykończyłam ptaszka. Nie podoba mi się. Wygląda jak przetrącony gołąb... A miał to być malutki breloczek do komórki, tymczasem jest większy od telefonu. Muszę poćwiczyć robienie mniejszych filcaczków :)
A poza tym wiosnę mamy :)
Dla tych, którzy wytrwali do końca :) Dziś miałam taki dzień tylko dla siebie (w znaczeniu bez męża :) Byłam na pokazie robienia kartek! Już drugi raz. Wyniosłam z tamtąd pomysły na 2 rodzaje karteczek :) Przerażające natomiast było to w jaki sposób te kartki były robione. Na szybko, nie dokładnie, bez cieniowań, wykonywane z gotowych ozdobniczków. Ale te dwa pomysły są super :)